Nigdy się nie bawiono w daleko idące modernizacje czy zbulwianie.
Ale we Wrocławiu również. Także kartofle mają jakieś 99,99% części z lat 70 czy 80. To właśnie jest sprawa
na zasadzie "byle było zdolne do jazdy
.
Jedynie jeden skład ma "testowo" napęd tyrystorowy i jeden asynchroniczny. Reszta to nadal złomy z komuny. A "nielubienie" nie ma nic do tego - taka częstotliwość awarii urąga biedniejszym miastom na wschodzie czy Azji Środkowej. To jest gorzej niż niedopuszczalne. Nie zdziwiłbym się, gdyby komuś się udało podciągnąć to do stwarzania zagrożenia. Pojazdy prywatnych przewoźników czy osób w takim stanie nie byłyby dopuszczone do jazdy. W innych miastach również. I to nie tylko polskich. To trochę przypomina sytuację w Pjongjangu, w tamtejszych trolejbusach.
Kartoflenie we Wrocławiu było tylko dlatego, aby jakoś ucywilizować wnętrze i włożyć tablice diodowe. I dać "środki startowe" Protramowi, który dopiero został wydzielony z zakładów remontowych z MPK (wynik braku pieniędzy po powodzi). Było to również częścią likwidacji kursów solówek i trójskładów (które miały zniknąć jedynie tymczasowo, tak samo jak cięcia niemal na połowie linii, ale zostały do kolejnych serii cięć Dutkiewicza, ale to nie o tym

), oraz standaryzacji częstotliwości (wszystkie linie z taką samą, co zachowało się do dziś, z wyjątkiem linii 33, która w dni robocze w roku szkolnym kursuje w "dwutakcie"), tak więc po Wrocławiu jeżdżą obecnie same dwuskłady (w tym 6 składów fabrycznie nowych 204WrAs) i wieloczłonowe, wszystkie o podobnej długości, tak samo jak tramwaje, które nadejdą w tym roku (8 Twistów w tym 6 które są i czekają na wyszlifowanie niektórych peronów i 6 Moderusów Beta) w częst. 12/15/20 i w wakacje 15/15/20 lub 15/20/20 w zależności od tego, czy na początku czerwca pasażerowie nie będą pisać do gazet - od 5:00 do 23:00-23:30

A wystarczy jedna lub dwie awarie z winy MPK i w ciągu kilku dni Inspecja Transportu Drogowego jeździ po pętlach kontrolując tramwaje, a usterek, do których faktycznie motorowy nie przyłożył ręki (tj. za mała odległość między składami, faktycznie duża prędkość na newralgicznych odcinkach) to w ciągu ostatnich pięciu lat była jedna.
Tak jak wczoraj, kiedy stopiątka uderzyła w tyłek 19T jadąc tuż da nią, a zanikło napięcie w sieci i Skoda zahamowała szybciej. Pewnie niedługo znowu będą kontrole, mimo że starsze tramwaje zwyczajnie wolniej hamują...