tramwajem pisze:
No nie....
Jeśli coś mamy zmieniać, to właśnie znieść kartę rowerową dla niepełnoletnich i przywrócić normalne wychowanie komunikacyjne z egzaminem końcowym z jazdy po mieście. Największy wpływ na bezpieczeństwo rowerzystów ma właśnie... ilość rowerzystów. A tę najskuteczniej ograniczyć wszelkimi kartami, kaskami i innymi magicznymi gadżetami biurokracji.
Zresztą bez urazy, ale posiadanie prawka ma dość słabe przełożenie na znajomość PoRD. Obecny egzamin może i wymaga umiejętności prowadzenia samochodu, ale na pewno nie znajomości wielu ważnych dla bezpieczeństwa przepisów.
Jak zaczniemy uczyć od małego to OK, problem w tym że starych nie nauczysz, a pasowałoby wszystkich.
Przepraszam bardzo, ale skąd wiesz? To, co zaprezentowałeś to Twój własny stereotyp, ja też mogę przedstawić kilka nt. kierowców, tylko po co? Rozmawiajmy na poziomie.
Jak to skąd wiem? Wyrażam swoje subiektywne zdanie osoby, która ma zarówno nogi, rower jak i prawo jazdy. Moje zdanie jest takie że niekumaty, nie wykształcony w ogóle w materii PoRD, w dodatku znajdujący się pod wpływem alkoholu rowerzysta stwarza zagrożenie na drodze, głównie dla siebie, bo szczęśliwie pod kołami wylądował mi tylko raz rowerzysta pod wpływem i nie było nawet śladu na zderzaku, on niestety przywitał się z osłoną chłodnicy w niezbyt ciężkim, bo tylko 12-tonowym samochodzie. Wielokrotnie zaś zdarzało mi się narażać ładunek lub naginać przepisy z powodu zachowania rowerzystów. Czy Ci się podoba czy nie jestem zawodowym kierowcą spędzającym po 8 i więcej godzin dziennie za kółkiem nie tylko osobówki i mam prawo swoje zdanie mieć. Również w temacie kładów z dwoma dwunastoletnimi szczylami na siedzeniu, którzy mnie wysłali na pobocze.
Wygodnie Wam się plecie ozorami, bo żaden z Was nie przyładował w takiego delikwenta i nie wysiadał z samochodu w strachu że zabił człowieka, który uważał się za nieśmiertelnego wymuszając pierwszeństwo (nie wiedząc nawet ze coś takiego istnieje) na ciężarówce.
Prosta sprawa - jeśli masz do wyboru jechać po piwku autem, albo rowerem to powinieneś wybrać rower, bo tak jest bezpieczeniej. I nie mów mi proszę o nocnym autobusie, bo krakowska nocna km to koszmar.
Jak uważasz że to jest wybór, to nie mamy o czym rozmawiać, dla mnie uczestnictwo w ruchu ulicznym po jakimkolwiek spożyciu alkoholu się kończy.
A co do jazdy zygzakiem - statystyki dość jasno pokazują, że większość wypadków to nieustępienie pierwszeństwa, skręt w lewo, zderzenia boczne. Przy 0,5 promila nie da się jechać zyzgakiem na tyle szeroko, by prawidłowo jadący samochód miał szansę potrącić rowerzystę przy wyprzedzaniu.
Skąd wiesz, co się da a co nie przy 0,5 promila? Wiesz, co Ty możesz... i ewentualnie Twoi koledzy od piwka, bierz jednak pod uwagę, że ludzie różnie reagują na alkohol i są tacy, dla których 0,5 będzie działało w sposób upośledzający ruchy a mimo to pojadą "bo im wolno".