kot_feliks pisze: ↑8 maja 2020, o 00:10
Ok, załóżmy, że to jest wina władz, że powinny przewidzieć koronawirusa, że najlepiej było nie inwestować i odkładać sobie $ na lokatę, "bo kiedyś np. przyjdzie epidemia, jak nie teraz, to może za 10 lat".
Winą władz jest to, że są obiektywnie idiotami. Cała gospodarka ma problemy, rynek prywatny też. I co? Po prostu trzeba się dostosować i być elastycznym. Sieć Żabka sprowadziła z Chin maseczki, szwalnie przestawiły się na szycie maseczek, nawet sieć Tesco wstrzymała plany wycofania się z rynku i zbija kokosy na dostawach.
Każde miasto powinno mieć strategię na wiele różnych scenariuszy i poza Warszawą i Wrocławiem takich strategii nie widziałem. Np. Wrocław ma autentycznie ogólną strategię do 2030 roku, która przewiduje takie rzeczy jak wybuch wojny czy też osobną strategię dotyczącą zmian klimatu.
Natomiast i bez takiej strategii - istnieje takie rozwiązanie, o którym może słyszałeś, jak
zmiana budżetu w ciągu roku. Naprawdę, w tej sytuacji jest z czego odjąć.
Podstawą zarządzania jest przewidzieć choć ogólne klasy ryzyk i jakieś reakcje na nie.
Ale jest tu i teraz, są wpływy do budżetu o ok. miliard niższe niż zakładane, więc jakie proponujesz rozwiązanie? Bo raczej zgodzimy się, że kierowcy / motorowi jeździć za darmo nie będą, że za prąd / paliwo trzeba zapłacić itd. Więc skąd wziąć te pieniądze tu i teraz na te kursy (tzn. co innego w zamian pociąć bardziej)? Nawet, gdybyś np. zamroził budowę Trasy Łagiewnickiej (co w sumie mogłoby mieć miejsce, bo tam nie ma jakiejś sporej dotacji, a i pewnie prawnie się da, bo de facto mamy "siłę wyższą") to i tak to będzie kilkadziesiąt mln w skali roku, a nie miliard (!).
Dokładnie tak, najmniej potrzebne inwestycje wstrzymać. A i też Kraków nie potrzebuje aż miliarda na wyłuskanie. Wystarczy mniej.
W którym innym dużym mieście miałeś taki odsetek przychodów związany z branżą turystyczną?
Praktycznie wszystkie inne. Nawet zatrzymajmy się przy tej trójce. Warszawa i Kraków są z turystyką zaraz za Krakowem i mają po niecałe 2 razy mniej turystów na 1000 mieszkańców niż Kraków. Więc nie jest to taka straszna różnica. W dodatku - choć nie mam danych, to łatwo można wywnioskować - Warszawa i Wrocław mają bardziej majętnych, więc różnica nie jest tak drastyczna. Warto też zauważyć, że dokładnie podobna sytuacja jest co do "studenckości" miast.
Które inne miasto zrezygnowało z czynszów w lokalach komunalnych na czas epidemii, żeby ratować daną branżę?
Też praktycznie wszystkie inne.
W którym innym dużym mieście KZ była aż w tak dużym % oparta o studentów?
W Poznaniu, Warszawie i we Wrocławiu na bardzo podobnym poziomie.
Które miasto miało tak tanie bilety miesięczne w postaci sieciówki po 69 pln/mc?
Większość była przeciwko temu kretyńskiemu pomysłowi. Radni i ludzie Majchrowskiego sami stworzyli ten problem.
Które duże miasto zdecydowało o kontynuowanie inwestycji, gdzie jest dofinansowanie z UE, żeby go nie stracić (a jest spora szansa, że % dofinansowania zostanie zwiększony, więc zagryzając żeby obecnie przez chwilę będziemy mieli część inwestycji nie np. za 50%, a np. za 15% wkładu własnego)? Itd. itp.
Z najważniejszych inwestycji żadne miasto się nie wycofało.
Przypominam, że do tego wszystkiego doszło też obniżenie w 2019 stawki PIT plus zwolnienie z podatku dochodowego studentów...
Wiesz o tym, że to dotknęło
DOSŁOWNIE KAŻDY SAMORZĄD W KRAJU?
Zresztą można podać też inne powody, które np. tę Warszawę czy Wrocław jeszcze bardziej dobijają. Np. te właśnie miasta płacą największe janosikowe, podobnie jak wiele małych gmin ze strefami ekonomicznymi, a nie zostaną z niego zwolnione.
Waw nie ma cięć? A np. pismo z ratusza do dzielnic z połowy kwietnia, żeby zatrzymać _wszystkie_ inwestycje?
Ależ tak powinno być, pomniejsze inwestycje są kandydatami do cięć jako pierwsze. Czekam, kiedy zaczną pierwsze takie cięcia inwestycyjne we Wrocławiu, ale tak. Pobudzenie inwestycji to kwestia państwa i nawet PiS coś myśli o tanich kredytach. Tak, wzrost inflacji będzie, ale to nieuniknione, żeby uniknąć bankructw.
W Poz nie mieli ciąć KZ? No nie mieli, ale chcieli za to podwyższyć od połowy roku ceny biletów miesięcznych o.... 20%(!), a cena miesięcznej sieciówki "metropolitalnej", czyli już z ulgą za odprowadzanie podatków miała wynieść ok.... 120 pln. Czyli tego biletu, który u nas kosztuje 69 pln. No gdybyś u nas podwyższył cenę najpopularniejszego biletu o prawie 100%, czyli do poziomu z Poz, to pewnie też nikt by o żadnych cięciach nie mówił....
No i co? Myślę, że pewnie aż 120 zł było kwestią negocjacyjną, żeby później z tego zejść, ale czasem podwyżki są nieuniknione. I tak inflacja nas dotknie. Już dotyka.
Ja wiem, że trawa jest bardziej zielona wszędzie tam, gdzie nas nie ma... Ale naprawdę, jak mam wiele zarzutów do różnych wydatków / inwestycji w tym mieście, tak obecne podejście wydaje mi się zdecydowanie bardziej perspektywiczne, niż np. zostawianie obecnie (przy zamkniętych szkołach, braku studentów, masowym home office w korpo) KMK na poziomie sprzed epidemii, a w zamian większe cięcia na jesień, czy wywalenie jakiejś inwestycji z dużym % dofinansowania UE...
Poza Krakowem rządzonym przez idiotów, innym miastom to nie grozi.
Rządy Krakowa odsłaniają kolejne poziomy dna i tyle. W pozostałych miastach idealnie nie jest, ale po pierwsze - nikt nie radzi sobie aż tak źle, jak Kraków w pandemii. W dodatku tną w KM, bo sobie najzwyczajniej na to pozwalacie. W takim Wrocławiu czy Warszawie po prostu to by nie przeszło. Z jednej strony aż takich dyletantów nie mają (choć oczywiście tych też nie brakuje), z drugiej strony, mieszkańcy są dużo bardziej skłonni do krytyki i szeroko zakrojone. Tak samo, ruchy miejskie w tych dwóch miastach a w Krakowie, to po prostu są 2 różne światy.
I właśnie o to chodzi - lepsze zarządzanie nie bierze się z magii, tylko z tego, kto zarządza (urząd, radni) i jak kontrolują to klienci (mieszkańcy). Gdybyście sobie na takie coś nie pozwolili, gdybyście w najgorszym przypadku zgłaszali to policji, to Majchrowski by nie miał wyjścia i by musiał wziąć się w garść. Ale powkładał swoich, ci robią niemal jak PiS w rządzie, a wy jak owieczki jeszcze ich tłumaczycie. Matko boska...
Bo właśnie o to chodzi, że w innych miastach bardziej narzekają. I bardzo dobrze! Żadne standardy nie są dane raz na zawsze, zresztą ciągle się zmieniają XD Właśnie o to chodzi, mieszkańcy wiedzą, że zasługują na więcej i że to im się po prostu należy.
Ale wy sami dajecie powód do tego, żeby nikomu nie zależało na rozwoju miasta. A na to przyzwolenie na bandytyzm z KM, to po prostu szkoda słów.
Autentycznie - w tym przypadku powiedzenie "plują ci w twarz, a ty mówisz, że deszcz pada" jest do bólu prawdziwe - oni ciebie robią w tyłek bez mydła, ty to tłumaczysz czynnikami zewnętrznymi.