Post wrzuciłem po półgodzinnej dyskusji na grupie adminkowej, podczas której wypowiadało się przynajmniej parę osób i NIKT nie protestował. Twoje zarzuty są bezpodstawne - 99% postów które wrzucaliśmy nikt nigdy z nikim nie konsultował - Ty też nie, tak działa nasz fanpage i jakoś wcześniej Ci to nie przeszkadzało. Jeśli uważasz, że posty trzeba było uzgadniać, to czemu nigdy tego nie zgłosiłeś?dominik pisze:Z kolei ja zdecydowałem o swojej rezygnacji po publikacji zdjęcia motorniczego, które wrzuciłeś bez konsultacji z większością adminki. Potem jeszcze miałeś pretensję, że nie wniosłem sprzeciwu mimo odczytania wiadomości. Owszem, odczytałem wiadomość, ale nawet nie zdążyłem wyrazić swojego zdania, bo post wisiał już na fanpage. Nie minęło pół godziny, a zaczął się hejt od moich znajomych o tym, że współtworzę konfidencki portal. W tym samym dniu odpiąłem sobie uprawnienia do fb pkk, a grupy opuściłem parę dni później. Nie żałuję decyzji i dziś postąpiłbym tak samo.
Ale. Byłem świadom, że ten post jest "kontrowersyjny" więc specjalnie przez pół godziny o nim dyskutowaliśmy, w drodze wyjątku - a że nie każdy zdążył akurat być na czacie? Gdybyśmy mieli czekać na każdego z kilkunastu osób, to nigdy żaden post by nie szedł o czasie - bo niektórzy na grupę wchodzą bardzo rzadko, a wypowiadają się już praktycznie w ogóle.
Tak, pewnie trzeba było go przedyskutować dłużej - może nie pół godziny, a godzinę, dwie, parę. To jest nasz błąd. Sęk w tym, że Ty W OGÓLE nie postanowiłeś z nami o tym porozmawiać, po prostu powiedziałeś do widzenia, opuściłeś grupę i tyle po sobie zostawiłeś. NIC mi nie napisałeś, nie zgłosiłeś ŻADNEGO problemu przed odejściem, nic nawet nie chciałeś przedyskutować, nawet zapytać czy masz rację, czy ja mogę coś poprawić, dać mi szansę cokolwiek wyjaśnić albo uzgodnić.
Wrzucenie postu było pomyłką - i się o tym zorientowaliśmy. Sęk w tym, że nawet nie chciałeś pomóc w rozwiązaniu sytuacji - przyszedł pierwszy problem, wyszedłeś i zostawiłeś nas samych.
Wasze zachowanie w tym temacie jest SKANDALICZNE. Jeden odchodzi bez słowa, i jeszcze ma do nas pretensje. Drugi jest do mnie miły przez lata, zaprasza na imprezy a teraz dowiaduję się że jednak jest obrażony. Trzeci pisze nieprawdziwe rzeczy o mnie, nie ma nawet odwagi przeprosić, a na dokładkę jeszcze - razem z dwiema innymi osobami - mnie publicznie wyzywa, ŁAMIĄC POLSKIE PRAWO.