Adams pisze:
Dla mnie to jest już totalna perfidia ze strony dyspozytora, tym bardziej że czas na przesiadkę był niewielki. Ten Pan dyspozytor powinien słono zapłacić za swoją niekompetencję, tym bardziej że był to ostatni pociąg w dobie, więc jest obowiązek że by skomunikowanie zachować.
Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że był to
ostatni pociąg w kierunku Nowego Sącza i choćby ten pociąg miał czekać nawet 30 minut, to skomunikowanie powinno zostać zachowane. Nie jest przecież winą pasażerki, że autobus doznał opóźnienia. Oczywiście, że takie i podobne sytuacje się zdarzają, ale bezapelacyjnie pociąg ten powinien na Nią zaczekać.
CzynDobro4Fun pisze:I bardzo dobrze dyspozytor zrobił. Może te 30 osób w pociągu spóźniliby się na jakieś inne polaczenie?
Ja również życzę Ci, byś kiedyś znalazł się w takiej samej, bądź podobnej sytuacji. Zobaczymy, czy wtedy będziesz tak cwaniakował. Gdyby ktoś miał spóźnić się na kolejny pociąg to również można byłoby go zatrzymać celem umożliwienia przesiadki innym pasażerom (zresztą w tej sytuacji nawet 5-cio minutowe opóźnienie byłoby do nadrobienia, a chodziło tylko o minutę).
CzynDobro4Fun pisze:Powiedziałbym: "trudno". Spóźniłem się na pociąg, mogę mieć pretensje tylko do siebie.
Mógłbyś tak powiedzieć, wówczas gdybyś spóźnił się na ten pociąg ze swojej winy, tj.powiedzmy zaspanie, czy zbyt późne wyjście z domu. Kobieta nie jest niczemu winna. Rozkład jazdy przewidywał takie skomunikowanie i powinno ono zostać zachowane, bo to jeden z przewoźników nie wywiązał się z umowy. Owszem, rozkład jazdy przewiduje opóźnienia (jak wszędzie), ale z drugiej strony nigdzie nie jest napisane, że w przypadku utraty skomunikowanie przewoźnik powinien olać pasażera, zwłaszcza jeśli ten traci
całkowicie możliwość dojazdu do celu podróży w danym dniu.
Sgriffin pisze:A ja powiedziałbym, że przewoźnik ponosi odpowiedzialność za opóźnienie i:
a) wziął hotel i wysłał fakturę do zwrotu,
b) zadzwonił po taksówkę i wysłał fakturę do zwrotu.
To byś się zdziwił.
Zresztą tak jak napisał
rogow153 miejscowość Stróże nie jest miastem, gdzie moglibyśmy sobie przebierać w hotelach itd. Wprawdzie odległość ze Stróż do Nowego Sącza nie jest jakaś bardzo duża, ale to nie znaczy, że można zostawiać pasażerów "na lodzie", zwłaszcza, że nie zgłosili faktu przesiadki w ostatniej chwili.
rogow153 pisze:
Innym razem bowiem pociąg regionalny do Zakopanego wyjechał z Krakowa z ok. 45-minutowym opóźnieniem z powodu oczekiwania na opóźniony EIP z Gdyni Gł - mimo że była to godz. 17 i do każdej z miejscowości położonej na trasie takiego pociągu można było tego samego dnia z powodzeniem dojechać innym środkiem transportu.
Dokładnie.
Zdaje się, że piszesz o tej sytuacji o której kiedyś Ci wspominałem. To było w sobotę i dotyczyło pociągu "Gubałówka" (ostatniego do Zakopanego). Tak się składa, że byłem na pokładzie tego pociągu i choć wsiadałem na stacji Kraków Bonarka, a nie w Głównym gdzie pociąg rozpoczynał bieg, to jednak odczułem to opóźnienie tak jak inni pasażerowie, poprzez godzinne czekanie tamże. Na początku szczerze mówiąc nie byłem zadowolony z tego, ale potem przeanalizowałem sprawę i doszedłem do wniosku, że mimo wszystko dobrze zrobiono. Dodam jeszcze, że oprócz tego pociągu opóźniona były także inne, bowiem ten traktowany był priorytetowo, a wiele innych musiało na niego czekać, tam gdzie był tylko jeden tor.
rogow153 pisze:
A tutaj nie dość, że rozchodziło się o jedną-dwie minuty poślizgu, to zaniechanie pomocy pasażerce doprowadziło do powstania dosyć mrocznych okoliczności: kobieta została sama w nocy pośród dziury zabitej dechami, jaką są Stróże, w której nie ma nawet zas...go hotelu, bez żadnych szans na wydostanie się stamtąd komunikacją publiczną i na pewno z dużym poczuciem zagrożenia.
Dokładnie. Ciekawe jak tłumaczyłby się przewoźnik, a konkretniej ten dyspozytor, gdyby nie daj Boże coś się tej Pani stało? Czasami naprawdę wystarczy odrobina serca i ludzkiego zrozumienia. Zwłaszcza, że to nie był Kraków Główny, czy nawet Płaszów, skąd jeszcze jako tako można się wydostać. Przewoźnik chyba też ma jakieś zobowiązania wobec pasażerów, nie sądzicie?
bielanek pisze:
Pamiętam również sytuację, gdzie jadąc do Zakopanego PRem kilka osób prosiło, żeby poczekali na koleżankę która jedzie IC, a on ma opóźnienie 7 min - konduktor się niezgodził. Dlatego z tego aspektu popieram.
A ja nie popieram i nigdy nie będę popierał. Staram się być zawsze obiektywny w takich sprawach i powiem tak: mimo, że jestem miłośnikiem kolei i podróżuje bardzo często, to jednak jestem niemile zaskoczony zachowaniem dyspozytora. Uważam też, że tłumaczenia Pani Penc są po prostu nie na miejscu. Wtedy widocznie konduktor był jakimś burakiem. Tyle...
I jeszcze dwa przykłady z mojego życia:
Kiedyś z racji budowy łącznicy pociąg "34611" (z Krakowa do Bielska) rozpoczynał bieg nie w Krakowie Głównym, a Krakowie Płaszowie. Skomunikowany był on (wskazywały na to tablice na dworcu, a także rozkład w internecie) z autobusem "Przewozów Regionalnych" do Tarnowa. Co ciekawe autobus wyjeżdżał z Wita Stwosza o 14:15, a pociąg z Płaszowa o 14:33. Jakby tego było mało autobus nie zatrzymywał się na Placu przed Dworcem w Płaszowie, a na przystanku przy ulicy Wielickiej (koło restauracji Mc Donald's). Teoretycznie, tzn.wg rozkładu były chyba 4 minuty na przesiadkę, co oczywiście było niemożliwe... Szkoda też, że autobus nie zatrzymywał się na przystanku przy Powstańców Wielkopolskich, skąd można byłoby spokojnie dojść do przystanku na Krzemionkach. Akurat tam "Kierownikiem" nie był jakiś kolejarz, a jakiś studencik (do tej pracy zatrudniane nawet osoby, które w ogóle nie miały zielonego pojęcia o funkcjonowaniu kolei). Oczywiście autobus podstawił się na Wita Stwosza o 14:18, zanim ruszył to była 14:20. Zgłosiłem temu synkowi chęć przesiadki, tłumacząc to tym, że o takim skomunikowaniu zapewniają tablice i internetowy rozkład jazdy, a co ciekawe nawet kobieta w kasie powiedziała mi, że trzeba zgłosić chęć przesiadki obsłudze autobusu. Oczywiście facet ten nie wskórał nic, tłumacząc to tym, że dyspozytor w Płaszowie nie zgodził się na przytrzymanie tego pociągu przez około 5 minut (!). Dodam, że również był to ostatni pociąg do Bielska w tym dniu (stary rozkład jazdy). Zostałem oczywiście na lodzie, a przewoźnik nie raczył nawet przeprosić za takie zachowanie, nie mówiąc już o totalnym chamstwie tego studencika, który twierdził, że "nastąpił błąd i może to tylko zgłosić". Śmiechu warte.
I inna sytuacja, tym razem taka, która pozytywnie mnie zaskoczyła: O 19:00 z Płaszowa wyjeżdżał ostatni pociąg do Suchej Beskidzkiej (nie jechał z Głównego). Skomunikowanie było z autobusem "Przewozów Regionalnych" wyjeżdżającym o 18:30 z Głównego (tablice pokazywały jednak, że to autobus spółki "InterCity" i tym samym w kasie kasjerka powiedziała, że nie mogę jechać tym autobusem). Zalecono mi, bym pojechał autobusem wyjeżdżającym o 18:42, jednak jak się potem okazało to był autobus skomunikowany z pociągiem do Tarnowa (przyjazd do Płaszowa o 19:01). Oczywiście zgłosiłem całą sytuację Pani konduktorce, która już od samego początku wykazała się zrozumieniem. Niezwłocznie po odjeździe z Głównego zadzwoniła do dyspozytora w Płaszowie, dowiedziała się kto pełni służbę w tym pociągu, po czym zadzwoniła do konduktorki (chyba jakiejś swojej koleżanki). Przedstawiła całą sytuację, a po chwili miała oddzwonić ponownie, ponieważ konduktorka z pociągu do Suchej musiała iść zapytać Kierownika pociągu o zgodę na krótkie "przytrzymanie" pociągu w Płaszowie (wynosiłoby ono maksymalnie 2-3 minutki). Decyzja Kierownika była pozytywna, tzn.zgodzono się na zatrzymanie pociągu w Płaszowie, ale w ostateczności bus Zastępczej Komunikacji Autobusowej (ZKA) zatrzymał mi się na Powstańców Wielkopolskich, skąd dobiegłem sobie do Krzemionek. Wprawdzie bus ten nie miał tam przystanku, ale obsługa busa (Kierowca i Kierowniczka pociągu) wykazali się zrozumieniem i pokazali, że są ludźmi. Zaraz po wejściu do pociągu w kierunku Suchej Pani konduktorka spytała mnie grzecznie, czy to ja miałem się przesiadać w Płaszowie. Zaraz po tym przyszedł Kierownik i podziękowałem za gotowość chwilowego opóźnienia pociągu, a także za zrozumienie.
...
Jak widać wiele zależy też od tego na kogo konkretnie się trafi. Kiedyś jechałem "Gubałówką" z Zakopanego do Krakowa (miała około 20 minut opóźnienia), a na jej pokładzie była pasażerka chcąca jechać do Tarnowa. Przez około 15 minut trzymano w Płaszowie dla niej pociąg (oba pociągi spółki "Przewozy Regionalne").