Nie chodzi o szarżowanie, tylko o to, że te samochody w ogóle tam są! Chodzi mi przede wszystkim o pl. Nowy; przecież tam się nie da przecisnąć ani samochodem, ani rowerem. Dla pieszych również nie jest bezpiecznie.
Wymusi to prawdopodobnie niechciane objazdy, które spowodują błądzenie samochodem i w rezultacie skutkować będzie jeszcze dłuższym jego pobytem w dzielnicy. Skręcić w tę ulicę czy nie skręcić? A tam za zakrętem to będzie ta strefa zamieszkania czy też nie będzie?
To może by tak wysiąść z samochodu i się przejść na nóżkach kawałek? Kazimierz naprawdę nie jest duży.
Proponowałbym objąć cały dystrykt (od Skałki do Starowiślnej) zakazem wjazdu dla samochodów, tak jak to ma miejsce wewnątrz Plant. Wszystko będzie jasne i łatwe do zapamiętania.
Najprościej.
Myślę, że samo ograniczenie prędkości zda się na nic i nie będzie respektowane
Z powyższym również się zgadzam. Nie będę już dłużej komentował artykułu. Pomysł jest dobry, zdecydowanie. Dziwi mnie, że radni teraz dopiero na to wpadli. Tyle tylko, że teraz protestować będą właściciele Kazimierzowskich knajp. Właściwie już protestują. Czytałem ich wypowiedzi w artykule na ten sam temat, opublikowanym w Krakowskim dodatku Wyborczej.