Niekoniecznie. Wszystko zależy od sterownika. Nie zawsze wie, co będzie, bo jeśli np. dostanie zgłoszenie z „bardziej priorytetowego” detektora, w ostatniej możliwej sekundzie może zmienić kolejność faz.Cukier pisze:Nie zmienia to jednak faktu, że sekwenser sygnalizacji wie o tym że w danym miejscu pojawi się zielone / czerwone klika sekund (mówi się że nawet siedem) przed tym co wyświetla sygnalizator i to można już pokazać.
Poza tym, z tego, co gdzieś słyszałem (ale pewnie i artykuły naukowe o tym były pisane), sekundniki wcale nie są takie fajne.
Po pierwsze – mają praktyczne zastosowanie tylko dla sygnalizacji stałoczasowych. A takich jest coraz mniej. Albo są wyłączane (mały ruch, casus I obwodnicy), albo jest program akomodacyjny (duży ruch).
Po drugie – wcale nie poprawiają przepustowości. Z jednych badań wynikało, że czas pomiędzy zapaleniem się zielonego sygnału a przekroczeniem linii zatrzymań przez kierujących pojazdami nie różni się w sposób statystycznie istotny na skrzyżowaniach, gdzie sekundniki są zainstalowane, a tam, gdzie ich nie ma. Czas to jedno, przepustowość to drugie, wpływ znikomy, a poprawa bezpieczeństwa ujemna…
Po trzecie – …bo zaobserwowano, że są przypadki urządzania sobie „wyścigów”, skoro wyświetlacz odlicza czas do ruszenia spod świateł. Niektórzy nie wytrzymują presji i jadą na późnym czerwonym – no skoro wiedza, że za dwie sekundy będą mieli sygnał czerwony z żółtym, a sekundę później zielony, to po co mają czekać na czerwonym?
W stanach kongestii programy akomodacyjne działają tak, jakby były stałoczasówkami, więc i tak się wiele to nie różni.Cukier pisze:A w wielu miejscach zmienna stałoczasówka generalnie dałaby radę. Jeśli nie ma w danym miejscu tramwajów i trzeba kierować tylko samochodami to opóźnienie dynamiki o jeden cykl wiele krzywdy nie zrobi.