Mianowicie - byłem sobie dzisiaj na RDA aż tu patrzę na dolną płytę wjeżdża sobie samochód (rej. EL...). Myślę sobie, dziwne ale może jest to związane z remontem dworca ( dowożą jakieś narzędzia albo coś ) a tu nie - pan w garniturku i pod krawatem, ok. 50 lat, "odwoził" sobie żonę i dziecko ( albo wnuka ) na autobus do Olkusza czy czegoś tam podobnego. Wjechał sobie do zatoczki dla autobusów, otworzył bagażnik, wyciągnął walizkę, ucałował rodzinę i odjechał. Czy ktoś go zatrzymał tego nie wiem, ale przeraziło mnie to jak niektórzy bardzo są "ułomni" w swoim przywiązaniu do samochodu, wstyd mi za takie społeczeństwo, wstyd...
Macie podobne przykłady takich zachowań to chętnie poczytam
