rafaello napisał(a):
Rozumiem idee większego wpływu obywateli na władzę, ale wykonywanie wszystkich pobożnych życzeń mieszkańców to krok w stronę anarchii. Odniosłem wrażenie, że w Krakowie broni się zawężenia Mogilskiej, ale już ograniczenie ruchu wokół Plant to zło czystej postaci.
Ja tylko przypomnę, zwykły człowiek (taki, który się na tym forum nie udziela) myśli tylko o swoim "ogródku" i jego okolicy, nie ma bladego pojęcia o planowaniu przestrzennym, dobru całego miejskiego społeczeństwa, czy zarządzaniu - zwłaszcza jak się tym nie interesuje, natomiast podchwyci każdy slogan; "ktoś zmarnował Twoje pieniądze, weź karabin i na wojnę". ZUS marnuje je wszystkim.

Od takich spraw mamy władzę, a jeżeli władza się nie sprawdza, to mamy wybory.
Zresztą, nie ma to jak krzyczeć, że miasto nie ma pieniędzy, a potem iść bronić nierentownej szkoły... Rozumiem, że za pieniądze wydane na stadiony, dałoby się utrzymać te szkoły trzy lata dłużej. Tak mądre, jak Polska polityka rolna...
"Władza" ludzi, w takich kwestiach mogłaby polegać na niezależnym opiniowaniu wszystkich spraw. Ale znowu! Taka opinia nie mogłaby być wiążąca, bo nic by się nie dało zrobić, na TAK byliby tylko mieszkańcy okolicy, która na tym zyskuje. Lub na referendach, które władza miałaby obowiązek organizować, np. na wniosek obywateli, podpisany przez 10 000 mieszkańców-obywateli, TYLKO DANEGO MIASTA, żeby np. Wieliczka nie decydowała o, powiedzmy, opłacie za wjazd do miasta samochodem.
Szkoda tylko, że kwestie finansowe we wszystkich dziedzinach, nie zostały zdecentralizowane na poziomie województw przy Konstytucji z 97.
